wtorek, 1 marca 2016

Dieta warzywno - owocowa...

Dzisiaj 7 dzień. Jestem w szoku że dottwałam. Zaczynałam raczej niczego się nie spodziewając, z myślą, że nawet 1 dzień czy 2 na warzywach na pewno nie zaszkodzi...
Pierwszy dzień był harcorowy... Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek tak bolała mnie głowa, no i ta senność, nie do ogarnięcia. Ponieważ poczytałam wcześniej o tej diecie, wiedziałam, że to normalny objaw samooczyszczania się organizmu z toksyn, więc stwierdziłam,  że dam sobie 3 dni, jeśli po tym czasie ból nie ustąpi, to odpuszczę. Ale nie było takiej potrzeby. Już nastepnego dnia ból i senność były do zaakceptowania. Na trzeci dzień te objawy ustały, a ja zaobserwowałam niewielki spadek wagi. To mnie bardzo zmotywowało i postanowiłam przeciągnąć dietę jeszcze kilka dni. No i trwam. Niestety od razu na wstępie zrobiłam klika błędów w postaci zjedzonych pieczarek, dużej ilości jabłek i wypijania kilku kaw INKA dziennie... 
A z drugiej strony gdyby nie te jabłka i INKA, to chyba bym nie dała rady...
Przejście jakiejś oczyszczającej diety było już po prostu konieczne. Wieczne czułam się wzdęta i pozbawiona energii, do tego od dłuższego czasu zażywalam antybiotyk " na cerę", ,który mam wrażenie nic nie pomagał. Normalnie raczej unikam antybiotyków, ale zgodziłam się na takie leczenie będąc w desperacji, że mam prawie 40 lat i wiecznie "parchatą" i brzydką buzię. 
No i głównie przez tę cerę trwam i zamierzam trwać jeszcze przy warzywach...
Jak na razie, to cera wręcz mi się pogorszyła, a na brodzie wyskoczyło mi takie dziadostwo, że jestem pełna obaw, co będzie dalej, ale jednocześnie, wiem, że to prawdopodobnie również skutek oczyszczania się cery. 
W każdym razie zaryzykuję i jeszcze troche pociągne tę dietę...