niedziela, 29 listopada 2015

Adwent - czas radosnego oczekiwania...

bynajmniej nie na krasnala z czerwonej czapce i brodą, nie na lampeczki na choince, nie na wariackie zakupy i przepychanie się między regałami w poszukiwaniu najcudniejszych prezentów... NIE...




Oczekujemy z radością na przyjście Pana...


*******************************

Sobota u Rodziców:








Było cudnie ... Akumulatory podładowane....

sobota, 31 października 2015

Szydełkowe zamotki...

moja i mojej córeczki...

Obie kolorowe, optymistyczne i przytulaśne...

Moja zamotka, to szal z kolorowych kółek. O taki:






Zrobiłam ten szal już jakiś czas temu, żeby ożywic nieco swój szary płaszcz.

Zamotka A. jeszcze "ciepła". Wczoraj wieczorem pochowałam nitki i dorobiłam żółtą czapeczkę z dwoma pomponami.












Dzisiaj A. stwierdziła, że chciałaby jeszcze, żeby czapeczka miała z przodu twarzyczkę misia...
Raczej dzisiaj nie spełnię jej życzenia, bo chwilowo patrzec już nie mogę na tę czapkę. Wczoraj robiłam ją do późna w nocy i mam dośc tego koloru...

niedziela, 11 października 2015

mija czas...

Jesień rozkręciła się na dobre. Zimna jesień. U nas w zeszłym tygodniu było aż -9 w nocy. W ogródkach kwiatki pomarzły. Na moim balkonie jeszcze zielono i kolorowo, ale już w najbliższą sobotę planuję przygotowac go do zimy.
Rok szkolny zaczęty, zdawało by się tylko co, trwa w najlepsze. Plan lekcji wprawdzie niezbyt łaskawy dla moich dzieci, bo 2 dni w tygodniu kończą lekcje o 16.15, a szkolne zajęcia pozalekcyjne odbywają się w takich godzinach, że zwykle moje dzieci akurat mają lekcje. Smutne to tym bardziej, że one od 7.30 już w świetlicy siedzą, więc takie zajęcia to zawsze jakieś urozmaicenie...
Ostatnio córeczka miała wyjazd do muzeum. Dzień przed zakomunikowała, że nie chce brac jutro  plecaka, tylko torbę. 
Wieczorem uszyłam jej taką:



Przerobiłam swoją starą torbę filcową, tzn. starą w tym sensie, że dawno temu dostałam ją od koleżanki (to jakaś firmówka reklamowa chyba Garniera była), ale ani razu jej nie użyłam, bo była taka do ręki, bez możliwości przewieszenia przez ramię. U mnie takie torby "do ręki" nie mają racji bytu, bo ja lubię miec wolne ręce. Tzn. lubię, jak są zajęte w ten sposób, że trzymam nimi za rączki moje dzieci...
Sprułam całą tamtą torbę i ręcznie uszyłam taką właśnie. Dodałam filcowo-szydełkowe kwiatuszki i gotowe. Córeczce się spodobała...

  



Poprzednia torebka, o taka:

 na razie poszła w odstawkę...


******************************************
 Mam za sobą chyba najważniejszą decyzję w tym roku. Wiele czasu spędziłam na   zastanawianiu się czy póścic córeczkę wcześniej do I Komunii Świętej... Córka jest w II klasie, w chwili przyjmowania po raz pierwszy Pana Jezusa miałaby tylko co skończone 8 lat. 
Taka sytuacja jest możliwa za zgodą proboszcza danej parafii. Nasz proboszcz się zgodził. 
Powoli przygotowujemy się we trójkę do tego ważnego dnia... Ksiądz mi poradził, że jak jednak uznam, że córka jest za mała, to po nowym roku mogę odpuścic i wtedy zgodnie z ogólnymi wytycznymi synek przyjmie I Komunię Świętą w tym toku, a córeczka w następnym... 

środa, 12 sierpnia 2015

Szczęście jest w tysiacu drobiazgów tworzących mozaikę życia codziennego...*

Są wakacje, a ja  jestem na urlopie... cóż więcej potrzeba do szczęścia?
...Nie muszę wstawać o 5.00, nie muszę biec pędem po dzieci do szkoły, nie muszę w pospiechu przygotowywać obiadu, nie muszę nadzorować lekcji, nie muszę ... nie muszę .... nie muszę...
Mogę długo spać i wylegiwać się ile wlezie, mogę nie robić obiadu, tylko przygotować coś na szybko, albo nawet kupić pizzę, mogę leniwie i bez pośpiechu zajmować się roślinami na moim balkonie i cieszyć się widząc, jak rosną i wydaja plon, mogę późno iść spać oglądając ulubione seriale kryminalne, mogę jechać na urlop - i niedługo pojadę... mogę ... mogę.... mogę....

Co do moich roślinek, to niestety upał im nie służy. Mam południowy balkon - typowa patelnia. W tym roku jeszcze bardziej jak zwykle nagrzany, bo jednak upał trwa bez przerwy od kilkunastu dni, nie dając chwili wytchnienia...
Balkon uwielbiam. Spędzam na nim poranki z kubkiem kawy i późne wieczory robiąc "rachunek sumienia" z mijającego dnia...  W ciągu dnia myślę, że jest na nim ok 50 st. C. Około godz. 10.00 zasuwam całkowicie żaluzje i zamykam drzwi balkonowe. Mam w pokoju półmrok. Dzięki temu jest w nim przyjemnie chłodno... Odsłaniam żaluzje dopiero ok. 19.00 i wtedy też otwieram drzwi balkonowe...




Mój lasek pomidorowy. Fotka sprzed kilku dni. Teraz wygląda dużo gorzej, bo listki są przyżółcone i przysuszone...








Bakopa, która kwitnie od kwietnia non stop... niesamowity, śliczny kwiatuszek...


Szczawik, kwitnie cały czas odkąd go mam...


I największa niespodzianka - stokrotka afrykańska. W kwietniu kupiłam 2 zabiedzone zadzoneczki w Lidlu. Raczej nie wierzyłam, ze coś z nich będzie, ale z jakiegoś powodu postanowiłam uratować te zwiędnięte bidule...
Odwdzięczyły się stokrotnie... Kwitną jak szalone, nie straszny im skwar i bezpośrednie słońce. 



Wczoraj sprezentowałam sobie (tzn. ja sprezentowałam, a T. zamontował) taki oto drobiażdżek...
Kwietnik rozporowy. Kiedys bardzo modny, teraz podobno kiczowaty. Lubię kicz:) Dzięki niemu mam więcej miejsca na moje kwiatuszki doniczkowe...




* Bardzo lubię ten aforyzm. Pierwszy raz spotkałam się z nim ponad 20 lat temu, gdy byłam w I kl. liceum. Wisiał na ścianie salki od religii... Były tam też inne cytaty, które na trwałe wyryły się w moim sercu i mojej głowie...

niedziela, 9 sierpnia 2015

Lala typu Lalaloopsy...

Szydełkowa Lalaloopsy Mini powstała na wyraźne życzenie mojej Córci, zgodnie z jej projektem i pomysłem. 
Taka lala to jedyna, jaka moją A. interesuje, bowiem A. nigdy nie bawiła się lalkami. Ani wypasione gadające bobasy, ani wychudzone i anorektyczne Barbie, ani brzydkie i straszne Monsterhaj (czy jak im tam) nie wzbudzały nigdy chocby cienia zainteresowania naszej Małej Kobietki.
A tego typu laleczki jak najbardziej. Wielbi, tuli i całuje...







I jeszcze golasek. Bo co to za lalusia, której nie można ubrac i rozebrac ?








niedziela, 19 lipca 2015

Jestem wdzięcznością i ...tęsknotą...

Co jakiś czas (niestety za rzadko), uświadamiam sobie jaką jestem szczęściarą... No, kurcze, jestem...
Tak naprawdę nic mi w życiu nie brakuje, a całe moje "nieszczęścia" i frustracje wynikają z tego, że porównuję się z innymi. Bardzo się staram tego nie robic. Niestety człowiek żyje w jakiejś społeczności, w której żyją różni ludzie, czasami pomimo starań nie da się uniknąc pewnych odniesień i porównań...
... Dziś był dobry dzień... cała jestem wdzięcznością, ...i tęsknotą -za moimi dzieciaczkami... Już tydzień się nie widzieliśmy, a spotkamy się dopiero w piątek. Jakoś w miniony łikend nie zdążyłam się z nimi nabyć i nimi nacieszyć.
Teraz siedzę na balkonie z lapkiem na kolanach. Chmurzy się i chyba wśród ulicznego zgiełku słychać grzmoty, choć nie jestem pewna. W każdym razie dzień był upalny i pewnie skończy się burzą...
Bardzo lubię mój balkon.
Mam na nim dużo kwiatów:


pomidory:

Jedna roślina jest nadłamana. Myślałam, że się dzisiaj popłaczę, jak zobaczyłam, że mój kot polując na jakiegoś owada skoczył wprost na moje pomidory i połamał jedną roślinę, najbardziej bogatą w kwiaty i owoce. Trudno... Może pozostałe krzaczki pomidorowe mi to wynagrodzą...


i truskawki. Truskawki już po zbiorach. Bardzo wysychają. Spodziewałam się , że będzie więcej kwiatów i owoców... Było dosłownie parę sztuk. Taka frajda dla dzieciaków:



Tak, to jednak grzmoty. Słychać już wyraźnie. Zrobiło się ciemno, błyska i zaczyna padać deszcz. Bardzo lubię taka pogodę, gdy jestem w domu...

środa, 24 czerwca 2015


Podobno obecnie dzieciaki nie wiedzą, co to zabawa na trzepaku, "łażenie" po drzewach i granie w klasy...

Moje wiedzą... i bardzo lubią...

Ale moje w ogóle lubią rzeczy, nazwałabym to - niedzisiejsze...

Lubią łazić po drzewach, zwisać z trzepaka i się na niego wspinać, grać w klasy, strzelać z łuku-samoróbki (tzn. "dziadkoróbki"), zbierać i kolekcjonować kamienie, gotować zupę z trawy, ziaren i wszystkiego, co akurat znajdą na wsi na podwórku... No i oczywiście uwielbiają jazdę rowerze, ale to chyba większość dzieciaków lubi...
Marzę o tym, żeby nauczyć córkę grać w gumę. Niestety sama nie mogę sobie przypomnieć żadnych zasad.



piątek, 19 czerwca 2015

17.VI.

Słodko - gorzki dzień



Taka sytuacja: oprócz prezentu od T. i od dzieci, oprócz życzeń tortu i świeczek...
był wynik MR głowy tata z widocznym oponiakiem i guzem oraz sugestią, że to meta...
był wynik TK  płuc tata z widocznymi torbielami na jego jedynej nerce...
był wynik TK płuc J., z nowym guzem i powiększonym starym...

niesamowite, że to wszystko zbiegło się jednym dniu...

Mimo wszystko to był dobry dzień, bardzo ciepły i spokojny...

sobota, 9 maja 2015

szydełkowe elementy (african flower)

Robiłam w międzyczasie podczas majówki i ubiegłego tygodnia. Bardzo lubię te elementy. Oczywiście poza chowaniem nitek...






Na razie jest 25 szt. Wciąż powstają nowe. Jakiś czas temu robiłam z takich kwiatuszków torebkę wg instrukcji dostępnej w sieci. Zrobiłam i zszyłam wszystkie kwiatki, doszyłam uszy na kółkach i zabrałam się za podszewkę. Nie wiem dlaczego zabrałam się za to od d... strony. W każdym razie po dwukrotnie złym skrojeniu i zszyciu podszewki, wymiękłam i cisnęłam torbą w kąt, by następnie w przypływie jakiegoś mega sprzątania albo jakiejś chwilowej niepoczytalności emocjonalnej wywalic wszystko won... Teraz mi trochę żal i może nawet zrobię z tych elementów właśnie taką torbę... Nie wiem jeszcze...

**********************************

Dzisiaj jesteśmy z A. same w domu. W. na całodziennych zajęciach z zuchami w lesie za miastem. Miałyśmy w planie naukę jazdy na rowerze bez kółek bocznych i nawet M. odkręcił kółka, ale jak wyszliśmy i A. przejechała dosłownie  parę metrów, coś się zchrzaniło w siodełku i zaczęło opadac na sam dół, więc odpuściłyśmy...
Poszłyśmy sobie na ryneczek, gdzie kupiłam (ach, za ostatnie pieniądze, Waldi zwleka z wypłatą dla T.) troszkę kwiatuszków na balkon. I teraz trzeba będzie jechac po południu, jak T. wróci z pracy do LM, bo nie mam ziemi i donic.

Kupiłam trzmielinkę, 2 dalie, miętę czekoladową i szczawik...
Wzdychałam do szczawika i wzdychałam  i w końcu mam:


Jak powiedziałam do Pana Sprzedawcy, że jeszcze szczawik wezmę, to nie od razu się zorientował. Żałuję bardzo, że zapomniałam pod jaką nazwą on go sprzedawał, bo bardzo fajnie brzmiała. Ja znam tego ślicznego chwaściora pod nazwą szczawik i koniczynka...

***************************

W maszynie wyrabia się cisto na faworki. Mam nadzieję, że się wyrobi. Robię na programie makaronowym - myślę, że powinno byc ok.
To uciekam do wałkowani....

niedziela, 3 maja 2015

Majówka...

Szybko minęła... Jak wszystko...
Było cudnie. Pogodnie. Radośnie. Cieplutko. Rodzinnie. No i oczywiście na świeżym powietrzu.
W piątek zrobiłam "dzień gospodarczy", czyli taki który przypada w każdą sobotę i jeśli z jakiegoś powodu go odpuszczę, to moje mieszkanie zarasta syfem, stertą nieuprasowanych ciuchów i zarysowanych kartek...
Ale w sobotę  ...relaks... na świeżym powietrzu...





W niedzielę pojechaliśmy we czwórkę na piknik za miasto. Przy okazji szukania młodych pędów sosen trafiliśmy do miejsca, w którym nigdy nie byłam.




********************************

Niestety, przed łikendem nie udało mi się załatwic sprawy Tata rezonansu. Terminy są zabójcze. W przypadku mego Tata dosłownie...
Musiałam znów poprosic Z. o pomoc. Powiedział, że pomoże chętnie, ale cośkolwiek będzie wiadomo nie wcześniej, niż we środę, bo do 5 maja dr P. jest na wyjeździe...
Więc pozostaje czekac. Czas szybko mija...