poniedziałek, 2 maja 2016

Wianek... jeszcze nie komunijny...

Muszę w końcu sfinalizować sprawę wianka komunijnego A. Od kilku tygodni leży bidulek i czeka zanim raczę znowu się za niego zabrać. Jakoś nie mam pomysłu, jak zrobić tył. Wymyśliłam, żeby tam jakieś wstążki i spiraliki szydelkowe opadały na włosy.

A zamiast tego w miedzyczasie zrobiłam szybki wianek na ścianę z tkaniny lnianej i szydełkowych i tekstylnych kwiatków...


Podstawę wianka stanowi stelaż z siana. Jeszcze jesienią Mama ukręciła mi cztery o różnym obwodzie.
Lniana tkanina ma chyba ze100 lat. Jest to część posagu mojej Mamy. Babcia N. wyprodukowała ją sama, od zasiania nasionka lnu do utkania tkaniny z własnoręcznie obrobionej lnianej słomy i uprzędnietej nitki.

*****************

W sobotę zrobiłam dzień zakupów przedkomunijnych i nie tylko.  Pomimo mojej ogromnej niechęci do "szopingu" nie dało się już dłużej odkładać tego w czasie.
Jeszcze tylko drobiazgi zostały typu skarpetki i koszulki pod alby...
Dzisiaj z kolei wybieramy się na rajd po rodzinie. Będziemy zapraszać...